Wakacje z niebieskooką blondynką

Wakacje z niebieskooką blondynką

Kończy się lipiec. Wracałem jak zwykle z biura do pustego mieszkania, by jak zawsze zjeść coś odgrzewanego w mikrofalówce. Inni koledzy pędzili do domu, do żony i dzieci, podczas gdy ja najchętniej zamieszkałbym w pracy. Siadam przed komputerem, włączam pocztę, miga mi jedna nowa wiadomość. Widzę, że to reklama. Wycieczki last minute Rzym, Barcelona, Madryt. Już mam to wrzucić do spamu, gdy wyobrażam sobie piękną niebieskooką blondynkę i siebie popijających drinki w jakimś barze. W tle słychać muzykę, a ludzie tańczą flamenco. Pomyślałem, że pojadę. Upewniłem się w swym postanowieniu, gdy przeczytałem atrakcyjne warunki oferty. W noc poprzedzającą wyjazd siedziałem przed komputerem do trzeciej rano. Trafiłem nawet na forum mojego biura podróży, by sprawdzić czy to na pewno jutro jadę. Trafiłem wtedy na post jakieś Ani. Pisała, że cieszy się na samą myśl o wyjeździe i że liczy, że pozna kogoś ciekawego. Siedziała później obok mnie w samolocie. Piękna, trzydziestoletnia blondynka o niebieskich oczkach. Moje marzenie się spełniło. Było flamenco, korrida i drinki w barze, było zauroczenie a trwająca do dziś miłość. Miałem tylko wyjechać na krótkie wakacje, by się opalić i przeżyć jakąś przygodę, chociaż n chwilę wyrwać się z miasta. Dziś ta Ania z samolotu siedzi obok mnie, za sześć miesięcy urodzi się nasz synek. W pół roku po wyprawie do Hiszpanii ta wyjątkowa kobieta została moją żoną.